Pomidory- z doniczki do doniczki
Jaką mamy wiosnę każdy widzi, dzisiaj temperatura spadła w nocy poniżej zera. I tak ma być przez kolejne noce. Oczywiście na sadzenie pomidorów do gruntu jest jeszcze za wcześnie, ale jeżeli nie chcemy stracić naszych rozsad, musimy także się wstrzymać z wysadzaniem ich do nieogrzewanych szklarni.
Pomidory wysiane 8 tygodni temu, pięknie urosły i rosną sobie dalej. Na niektórych pojawiły się nawet pierwsze zawiązki kwiatowe, jednak w doniczkach niestety robi się coraz ciaśniej. Przez częste podlewanie ziemia opada, łodyga robi się odsłonięta, a pomidor traci stabilność.
Dlatego moje rozsady zostały po raz ostatni przesadzone do głębszych, wysokich kubków, w których należało zrobić otwory. Tak muszą przeczekać jeszcze kilka tygodni, aż pogoda się unormuje, a noce będą cieplejsze.
Uprawa amatorska pomidorów nie jest trudna, ale wyhodowanie idealnych sadzonek, bez sztucznych lamp i regulacji temperatury, jest trudne. Domowe rozsady są bardziej wyciągnięte i delikatniejsze (przynajmniej u mnie), nie oznacza to jednak, że z takiej uprawy, nie będziemy się cieszyć wspaniałymi zbiorami.
Jeżeli jednak nasze pomidory, zamiast być grube i silne, wyciągnęły się do góry, nie bójcie się ich obciąć (choć brzmi to strasznie). Obrywamy tylko dolne listki i wstawiamy do wysokiego naczynia z wodą.
Po kilku dniach, w wodzie zaczną się już pojawiać pierwsze białe korzonki. Dobrze ukorzenioną sadzonkę można śmiało wsadzić do nowej doniczki. Za kilka tygodni będzie nadawała się do wysadzenia na miejsce stałe, po oczywiście wcześniejszym hartowaniu, na równi z innymi sadzonkami.
Nie wyrzucajcie doniczki z odciętą górą, dalej ją normalnie pielęgnujcie – zobaczycie co z niej wyrośnie 🙂
Miłej niedzieli 🙂